PARENTAL ALIENATION
- AN ALIENATED TERM
IN SPANISH PUBLIC OPINION
This article was originally published as a monograph in the book "International Law and State Security" by Fire University of Warsaw
Alienacja rodzicielska - wyalienowany termin w hiszpańskiej opinii publicznej
Spośród wielu definicji syndromu alienacji rodzicielskiej za najbardziej adekwatną do niniejszego artykułu uznano definicję Richarda Gardnera, amerykańskiego lekarza i psychiatry, który po raz pierwszy użył terminu "Syndrom Alienacji Rodzicielskiej" (PAS z ang.) w swoim artykule w 1985 roku. Określał nim zjawisko odrzucenia i nieuzasadnionej krytyki dokonywanej przez dzieci wobec jednego z rodziców pod wpływem manipulacji przez drugiego rodzica w kontekście sporów o opiekę nad dzieckiem. Dziecko znajduje się wówczas w stanie bezbronności i dezorientacji, zwłaszcza gdy jest ono kluczowym elementem w żmudnych i długotrwałych procesach sądowych. Takie izolowanie rodzica od dziecka, najczęściej ojca, osiągane jest za pomocą połączenia programowania indoktrynacji rodzicielskiej, czyli prania mózgu, z wkładem własnym dziecka w szkalowaniu ojca. Ma to na celu wyobcowanie i definitywne zniszczenie więzi między dzieckiem a alienowanym rodzicem, aby w ostateczności usunąć obecność tego rodzica z życia dziecka.
Do roku 2021 PAS nie był bezpośrednio regulowany ani sankcjonowany w ustawodawstwie hiszpańskim. Wprawdzie specjaliści, w tym Stowarzyszenie Prawników Rodzinnych (AEAFA), od lat alarmowali, że utrzymywanie dzieci przez jednego rodzica w sytuacji pogardy, nienawiści lub nieuzasadnionego lęku wobec drugiego rodzica jest niezwykle poważne w skutkach dla ich zdrowia psychicznego, to sądy cywilne i karne, poza nielicznymi orzeczeniami, wydawały się nie zauważać tego problemu przyjmując najwygodniejszą narrację, że syndrom ten nie jest rozpoznawany przez Światową Organizację Zdrowia. Zmiana w podejściu do problematyki nie nastąpiła nawet po upomnieniu Hiszpanii przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który w 2005 roku stwierdził, nawiązując bezpośrednio do artykułu 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, że kiedy państwo przyczynia się do zerwania lub utrudnia relacje między rodzicem a dzieckiem, stanowi to jawne naruszenie prawa. Sytuacja w judykaturze nie poprawiła się znacząco po orzeczeniu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, który expressis verbis w rozstrzygnięciu z 2017 roku potwierdził, że kwestionowanie istnienia tego faktu nie tylko dodatkowo utrwala krzywdę dziecka, ale także narusza podstawowe prawo do skutecznej ochrony sądowej i najlepiej pojęte interesy nieletnich zapisane w art. 24 ust. 1 hiszpańskiej konstytucji oraz w Konwencji Praw Dziecka takich jak niedyskryminacja, prawo do życia i rozwoju dziecka. Nasuwa się pytanie, co stanowiło trudność w niedoszacowaniu syndromu alienacji rodzicielskiej w obliczu narastania tego zjawiska, skąd wzięła się ogólna niechęć wymiaru sprawiedliwości do podejmowania tematu.
Wydaje się, że odpowiedzią może być przykład Francisco Serrano Castro, byłego sędziego z ponad dwudziestoletnim stażem, nagrodzonego za pracę na rzecz praw kobiet, usuniętego z zawodu po skardze stowarzyszeń feministycznych za przedłużenie o "półtora dnia" wizyty dziecka u ojca. Zbytnim uproszczeniem byłoby przenosić całą odpowiedzialność za taki stan rzeczy na sędziów, którzy z definicji w sprawowaniu swojego urzędu powinni być niezawiśli i podlegać tylko ustawom. Jak widać z powyższej historii syndrom alienacji rodzicielskiej stał się narzędziem walki politycznej.
Warto, więc zastanowić się dlaczego. Powodów jest kilka. Autor niniejszej rozprawy chciałby zwrócić uwagę przynajmniej na dwa. Pierwszym jest polityczny populizm. Brak regulacji syndromu alienacji rodzicielskiej i status quo, paradoksalnie aktorom większości hiszpańskiej sceny politycznej odpowiadał, gdyż nie nazwany problem nie stanowił problemu. Wykładnia komplikacji, jeżeli już występowała, zależna była w największym stopniu od słupków poparcia dla poszczególnych partii i od zmian wrażliwości opinii publicznej. Drugim i może ważniejszym czynnikiem jest gender mainstreaming, który w ostatnim dwudziestoleciu zdominował niemal wszystkie obszary życia Ojczyzny Cervantesa w tym te tak istotne, jak ochrona wolności i praw człowieka.
W celu przedstawienia i uchwycenia zjawiska PAS w Królestwie Hiszpanii, niezbędne jest dokonanie rekonstrukcji systemu prawnego obejmującego zagadnienia równość płci. Poznanie zarówno historycznych, jak i normatywnych kategorii myślenia politycznego. Jednym z największych piętn, jakie współczesne hiszpańskie społeczeństwo odziedziczyło po swojej przeszłości, była nierówność płci. Czy to ze względów kulturowych, politycznych, religijnych czy ekonomicznych, historia tego kraju została zapisana na filarach, na których kobiety zawsze znajdowały się pod dominacją mężczyzn. Kiedy na przełomie XIX i XX wieku w Europie i Ameryce zachodziły wielkie zmiany społeczno - gospodarcze, którym towarzyszyła potrzeba argumentów na rzecz wolności obywatelskiej, utożsamiana m. in. z ruchem sufrażystek (Polska była na arenie międzynarodowej w awangardzie, jeśli chodzi o przyznanie kobietom praw obywatelskich), to na Półwyspie Iberyjskim Kodeks Karny z 1870 roku zawierał w swoim tekście formułę "zemsty krwi", czyli uprawnienia przyznanego ojcom i mężom do zabijania swoich córek i żon w przypadku zdrady, a także mężczyzn, którzy z nimi współżyli: "art. 438: Mąż, który przyłapie żonę na cudzołóstwie i zabije ją lub cudzołożnika na miejscu albo wyrządzi im poważną krzywdę, będzie karany banicją. Jeśli wyrządzi im krzywdę innego rodzaju, będzie zwolniony od kary. Zasady te stosuje się w tych samych okolicznościach do ojców w odniesieniu do ich córek poniżej 23 roku życia i ich potomstwa, gdy mieszkają w domu rodzicielskim. Przywilej wynikający z niniejszego artykułu nie dotyczy tych, którzy promowali lub ułatwiali prostytucję swoich żon lub córek". Warto zauważyć, że aż do 1979 r., czyli już w okresie pełnej transformacji demokratycznej, hiszpańskie prawo karało cudzołożne kobiety nawet sześcioma latami więzienia, podczas gdy niewierność mężczyzn nie stanowiła przestępstwa czynu zabronionego. Do reformy Kodeksu Cywilnego z 1975 roku obowiązywała figura męża jako głowy rodziny i konieczność "licencia marital" (pozwolenie małżeńskie) oznaczające ni mniej, ni więcej, że mąż jest przedstawicielem swojej żony. Podstawowa treść tego pozwolenia małżeńskiego została określona w Kodeksie Cywilnym z 1898 roku, art. 60 i kolejnych przepisach kodeksu cywilnego z 1889 r. Art. 60: "Mąż jest przedstawicielem swojej żony. Bez jego zezwolenia nie może ona występować w sądzie samodzielnie lub przez pełnomocnika". Art. 61 dodaje: "Żona nie może też, bez zgody lub władzy męża, nabywać za cenne lub lukratywne tytuły, sprzedawać czy oddawać jego własności (...) z wyjątkiem przypadków i z ograniczeniami ustalonymi przez prawo". Dopiero Konstytucja z 1978 roku w art. 14 uregulowała po raz pierwszy kwestię równouprawnienia obu płci. Lata 80-te wprowadziły do prawa hiszpańskiego definicję rozwodu i separacji. Kwestia przemocy fizycznej została uwzględniona dopiero w 1995 roku w Kodeksie Karnym art. 153, który, co jest warte odnotowania, penalizował osoby które "zwyczajowo stosują przemoc fizyczną" wobec współmałżonka niezależnie od płci. Dopiero Ustawa Organiczna z dnia 29 września 2003 roku zmodyfikowała artykuł 153 Kodeksu Karnego i usankcjonowała karanie za pierwszą "wywołaną agresję" znosząc tym samym wymóg "nawykowego" znęcania się nad partnerem oraz rozszerzając definicję przemocy fizycznej o groźby z użyciem broni lub innych niebezpiecznych narzędzi.
Problem postrzegania syndromu alienacji rodzicielskiej w Hiszpanii uległ radykalnemu przekształceniu w 2004 roku, kiedy to Kongres Deputowanych przez aklamację przyjął ustawę organiczną 1/2004 z dnia 28 grudnia o kompleksowych środkach ochrony przed przemocą ze względu na płeć. Żadna partia z reprezentacją polityczną José Zapatero na czele nie chciała być pominięta, gdy popierała normę, której obywatele szczególnie domagali się w obliczu rzeczywistości społecznej silnej presji mediów i organizacji feministycznych: 84 kobiety zamordowane z rąk swoich partnerów lub byłych partnerów w 2004 roku. Ustawa miała być remedium i "globalną odpowiedzią" Królestwa Hiszpanii na przemoc wobec kobiet przez wprowadzenie odpowiednich działań z wykorzystaniem prawa karnego jako głównego narzędzia walki. Najwięcej kontrowersji wzbudził zapis ustawy powołujący nowy wyspecjalizowany organ sądowy - Sądy Przemocy wobec Kobiet (Juzgado de Violencia Sobre la Mujer). Ustawodawca nadał im szczególny status i kompetencje nie mające do tej pory miejsca w strukturze hiszpańskiego sądownictwa. Samo wszczęcie postępowania karnego przez Sądy Kobiece oznaczało automatyczne anulowanie rozstrzygnięć sądów cywilnych I instancji dotyczących rozwodów, władzy rodzicielskiej, opieki naprzemiennej czy regulacji kontaktów rodziców z dzieckiem. Musiał być tylko spełniony warunek sine qua non, że sprawcą przemocy musi być mężczyzna, a ofiarą kobieta. Wystarczyło złożenie skargi przez kobietę o przemoc, aby dostała tymczasową opiekę nad dzieckiem, co w praktyce było równe z przyznaniem matce opieki ostatecznej (zazwyczaj uzasadnieniem była troska o niezmienianie zwyczajów nabytych przez nieletnich), niezależnie od tego czy sprawa karna wobec mężczyzny została umorzona, lub czy został uniewinniony. Nazwa sąd "przeciwko przemocy ze względu na płeć", miała być, jak uzasadniał ustawodawca, bezpośrednim przejawem poważnej nierówności historycznej w sferze relacji płci. Można zatem sformułować tezę, że według legislatora samą koncepcją przemocy ze względu na płeć była historyczna dominacja mężczyzn nad kobietami. Jest rzeczą interesującą, że ustawodawca próbując osiągnąć "upragnioną równość", przez dyskryminujące traktowanie oskarżonego o przestępstwa ze względu na jego płeć, powrócił mentalnie do dziewiętnastowiecznych założeń cytowanego już wcześniej prawa z 1870 r. to jest różnicowania przestępstwa w zależności od tego, czy sprawcą jest mężczyzna czy kobieta. Przyjęte rozwiązanie legislacyjne, zapewniające jedynie szczególną ochronę kobietom i jednocześnie pozbawiające takiej ochrony mężczyzn jako ofiar przemocy w rodzinie, jest ewidentnym przykładem dyskryminacji ze względu na płeć. Narusza ono zasadę równości oraz prawa do domniemania niewinności i ewidentnie koliduje z artykułem 14 a także 24 hiszpańskiej Ustawy Zasadniczej oraz z aktami międzynarodowymi, których Hiszpania jest stroną. Warto podkreślić, że utworzenie Sądu Kobiet stworzyło zły precedens prawny, nie znany w żadnym innym demokratycznym kraju.
Czas pokazał, że nowe prawo nie tylko nie położyło kresu wysokiej liczbie przypadków przemocy ze względu na płeć, ale jeszcze bardziej pogłębiło doktrynę orzeczniczą przez kontrowersyjne dopasowanie przepisów zawartych w ustawie do ram konstytucyjnych. Pomijając stronę formalno prawną ustawy, należy zwrócić uwagę, że od czasu jej wprowadzenia hasło "zero tolerancji" zyskało jeszcze jeden wydźwięk - walki z syndromem alienacji rodzicielskiej. Pierwszą reakcją środowisk skrajnie feministycznych na nowy akt normatywny było nawiązanie do PAS jako pseudonaukowej koncepcji, która jest narzędziem "hamującym egzekwowanie prawa do równości płci", powodującym poważne szkody w postępowaniach sądowych związanych z rozpadem małżeństwa i opieki nad dzieckiem. Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy wymienianych przez to gremium przy silnym wsparciu mediów miała być "nieumiejętność orzekania sędziów" zwłaszcza w sądach rodzinnych, które orzekają w sprawach tak "ważnych jak o opiekę nad dzieckiem i alimenty". Przeciwśrodkiem na "owe szkody", był postulat zniesienia rzekomego syndromu alienacji rodzicielskiej, chociaż formalnie nie istniał on w orzecznictwie prawnym.
Kolejnym skutkiem ubocznym tej ustawy jest zjawisko kryminalizacji rozwodów w Hiszpanii. W 2015 roku Sąd Najwyższy opowiedział się bardzo stanowczo za opieką naprzemienną, jako najbardziej zalecanym modelem opieki nad dziećmi. Pierwsze systemowe badanie Hiszpańskiego Stowarzyszenia Prawników Rodzinnych (AEAFA) z 2019 roku potwierdziło, że w 79% przypadkach przystosowanie nieletnich do tego systemu jest zadowalające lub bardzo zadowalające. Przekłada się to na dane statystyczne Naczelnej Rady Sądownictwa, które wskazują, że mimo iż opieka naprzemienna jest przyznawana w 41,4% orzeczeń, aż 97% rozwodów w których rozstrzyga się o sytuacji dziecka, ma wysoki poziom konfliktu. Dla porównania, poziom sporu u par bezdzietnych jest na poziomie 16%. Warto podkreślić, że znakomita większość denuncji na mężczyzn pojawia się w momencie rozstania i walki o opiekę nad dziećmi lub już po rozwodzie. Rozbieżność przytoczonych danych, nawiązując do prawnika rodzinnego María Dolores Lozano wynika z lawinowego wzrostu skarg na przemoc ze względu na płeć do Sądu Kobiet i instrumentalnego traktowania dzieci, co, jak podkreśla, jest pochodną prawa z 2004 roku i późniejszej nowelizacji z 2015 roku. Podobny pogląd wyraziła profesor Concepción Bonet de Luna (członek Komisji Pediatrycznej Komisji Deontologicznej Madryckiego Towarzystwa Medycznego, autorka dekalogu dotyczącego opieki nad nieletnimi w trakcie konfliktu rozwodowego). Niedojrzałość we współczesnych związkach generuje silne uczucie nienawiści i agresywności, gdy związek się rozpada. Dlatego wiele rodziców często korzysta z każdej okazji, aby skrzywdzić drugiego, a często tą "okazją" jest dziecko. Luna sygnalizuje, że do takiej sytuacji znacząco przyczyniło się niestety obowiązujące prawo, które sankcjonuje składanie donosu, a z drugiej strony penalizuje za jego brak.
W Hiszpanii składanie fałszywych donosów jest sankcjonowane artykułem 456 kodeksu karnego,niemniej jednak przypadki, kiedy to kobieta oskarża mężczyznę o przemoc nigdy nie są ścigane z urzędu. Dlatego też w roku 2020 odsetek fałszywych oskarżeń o przemoc przeciw kobietom wynosił 0%, jak podała Dolores Delgado, Prokurator Generalny. Złożenie skargi na przemoc ze względu na płeć gwarantuje przyspieszenie postępowania rozwodowego, pozwala na zaoszczędzeniu kosztów sądowych i poddaje w wątpliwość uczciwość drugiej strony. Niemal automatycznie matkom jest przyznawana wyłączna opieka nad dziećmi, zapomoga w wysokości ponad 420 euro i prawo dysponowania nieruchomością, nawet w przypadku, kiedy nie miała do niej żadnych praw. Do tego dochodzą alimenty podstawowe na utrzymanie dzieci, alimenty kompensacyjne tytułem wynagrodzenia szkód i wyrównania poziomu stopy życiowej po rozpadzie związku. Kobiety mają świadomość tego, że są "faworyzowane" przez prawo. Według profesora Portillo Janáriz z Uniwersytetu San Pablo CEU i Complutense w Madrycie korzyści wynikające ze zgłoszenia przemocy ze względu na płeć są znacznie większe niż negatywne skutki, jakie może on mieć Kobieta od momentu złożenia donosu o przemoc staje się jednocześnie ofiarą i koronnym świadkiem, a z obydwu tytułów czerpie korzyści, często do końca życia. Prawnik rodzinny Yobana Carril, wypowiadając się na temat "kompleksowej ustawy o przemocy" zadaje retoryczne pytanie: "W tym kraju prawo nie jest jednakowe dla kobiet i mężczyzn, a ja zadaję sobie pytanie: Czy to społeczeństwo zgodziłoby się na prawo, które faworyzuje mężczyzn w stosunku do kobiet? NIE, prawda? Więc dlaczego zgadzamy się na prawo, które faworyzuje kobiety w stosunku do mężczyzn?". Podsumowując dotychczasowe rozważania można powiedzieć, że ustawa z 2004 o przemocy ze względu na płęć, wypaczyła podstawowy sens stanowienia prawa, doprowadzając do wielu tragedii ludzkich, nadużyć ekonomicznych, skazała dzieci na alienację a rozwody sprowadziła do poziomu farsy. Bardzo dobrze ilustruje to przypadek pewnego strażaka z Asturii, który w trakcie trwających ponad 7 lat postępowań karnych wobec jego osoby w wyniku oskarżeń byłej żony o przemoc psychiczną, przeszedł operację zmiany płci, czego skutkiem była archiwizacja jego sprawy.
Można by przypuszczać, że trzy dekady po rozpoczęciu demokratycznej drogi tego Państwa, kolejne rządy położyły ostatecznie kres problemowi ochrony kobiet, który był rzeczywistością społeczną tego kraju. Jednak kiedy nadszedł rok 2021, coraz bardziej radykalizujące się środowisko feministyczne, mające za sobą przychylność większości najważniejszych mediów oraz większość w parlamencie, postanowiło ponownie "wyciągnąć trupa z szafy" i ostatecznie rozprawić się z syndromem alienacji rodzicielskiej pod przykrywką wprowadzenia prawa o ochronie dzieci. Retoryka pozostała taka sama, jak w 2004 roku, nastąpiła tylko redefinicja syndromu przedstawianego tym razem jako broń maczystów - pederastów, służąca do przykrycia przestępstw seksualnych wobec nieletnich.
7 lutego 2020 w Madrycie odbyła się konferencja zorganizowana przez Stowarzyszenie Kobiet Sędziów Hiszpanii we współpracy z Instytutem Kobiet pod patronatem Rady Ministrów (Consejo de Ministros) na temat multidyscyplinarnej analizy tak zwanego syndromu alienacji rodzicielskiej. W wydarzeniu tym udział wzięli prawnicy, prokuratorzy, psychologowie kliniczni, dziennikarze, socjologowie, lekarze sądowi oraz przedstawiciele rządu. Konferencja była transmitowana w wielu mediach, a jej celem miała być interdyscyplinarna analiza tego zjawiska w odniesieniu do różnych perspektyw jego stosowania. Można więc było założyć, że syndrom alienacji rodzicielskiej w wymiarze dyskursywnym stanowi niezwykle istotny problem z punktu widzenia społecznego i będzie przedmiotem rzeczowej refleksji oraz polemik; istotnym głosem eksperckim, tym bardziej, że debata zbiegła się z planowaną ustawą o kompleksowym prawie ochrony nieletnich przed przemocą. W enuncjacjach autorów dotyczących PAS mówi się przede wszystkim o pedofilii, kazirodztwie, a mężczyzna występuje wyłącznie w roli oprawcy i gwałciciela, nigdy ojca. Charakterystyczny jest też niski poziom merytoryczny wystąpień, nieznajomość tematyki nie tylko samego syndromu, ale psychiki rozwoju dziecka w ogóle. Przedstawiane opinie są stronnicze, nasiąknięte ideologią, jakby wpisywały się w pewną filozofię rządzących na ten temat. Poddając analizie wystąpienia poszczególnych prelegentów, autor niniejszych rozważań szybko zrozumiał jak dalece niepoprawne było jego wyobrażenie na temat debat publicznych. Dla przykładu:
Inés Herreros Hernández, prokurator, członkini Stowarzyszenie Kobiet Sędziów Hiszpanii (AMJE) stwierdziła, że teoria PAS wyłania się z mizoginistycznych teorii legitymizujących pedofilię, a jej twórca oskarżał matki o manipulacje dziećmi i kłamstwa, popierając jednocześnie relacje seksualne dorosłych z nieletnimi. Całkowicie zostało pominięte w jej wypowiedzi to, że badania Gardner’a skoncentrowane były na wykryciu przemocy psychicznej w stosunku do dziecka przez manipulującego nim dla własnych korzyści rodzica, a w swoich pracach wskazywał na to, że rodzicami alienującymi są najczęściej, ale nie zawsze matki.
Kolejna mówczyni, Sonia Vaccaro Ceccarelli, psycholog kliniczny skoncentrowała swoją przemowę wokół problematyki przestępstw seksualnych w stosunku do dzieci, a na poparcie swojej tezy przytoczyła dane z ankiet o wiktymizacji na świecie, nie podała jednak żadnych konkretnych statystyk odnośnie Hiszpanii. Nie zaproponowała żadnych środków przeciwdziałania przestępstwom seksualnym w stosunku do ofiar tych nadużyć, ani technik umożliwiających wykrycie śladów takich wydarzeń. Przestrzegła jedynie przed rzekomymi mutacjami spektrum PAS oraz terminami zastępczymi, służącymi jako "przykrywki" tego zjawiska, a samą teorię Gardner´a zakwalifikowała jako śmieciową naukę.
Concepción López Soler, profesor psychopatologii dziecięcej i kierownik szpitalnego oddziału psychopatologii dziecięcej w Murcji, swój wykład oparła na twierdzeniu, że PAS nie ma podstaw naukowych, jednocześnie zwracając uwagę na to, że w Hiszpanii brakuje specjalistów w zakresie psychologii klinicznej. Warto w tym miejscu zauważyć, że prawdą jest iż syndrom kobiety maltretowanej nie jest uznawany ani w DSM-V, ani w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, natomiast ICD-11, która ma wejść w życie w styczniu 2022 r., ma zawierać termin alienacja rodzicielska w sekcji QE52.0 stanowiącej o problemach w relacji opiekun-dziecko. Przyjęta definicja to "znaczące i trwałe niezadowolenie w relacji opiekun-dziecko związane z istotnym zaburzeniem funkcjonowania".
Marisa Cohan, dziennikarka wyspecjalizowana w prawach człowieka i płci, odpowiedzialna za koordynację informacji z zakresu Płci i Równości w Diario Público, oskarżyła media o normalizację przemocy w stosunku do kobiet, oraz niewystarczające nagłaśnianie problemu kobiet, które szukając ochrony dla dzieci tracą opiekę nad nimi. Poskarżyła się, że w głośnym przypadku Infancia Libre informacje dla dziennikarzy przekazywano tylko za pomocą jednego oficjalnego źródła, co uniemożliwiło jej pracę dziennikarska. Wspomniane Infancia Libre to stowarzyszenie działające pod hasłem dobra na rzecz dzieci, które zostało oskarżone o bycie organizacją przestępczą promującą fałszywe oskarżanie ojców w celu pozbawienia ich relacji z dzieckiem. Aktualnie dwie z założycielek organizacji odbywają karę więzienia między innymi za porwanie i przetrzymywanie swoich dzieci w ukryciu w celu całkowitego oddzielenia ich od ojców.
Lourdes Gaitán Muñoz, doktor socjologii, członkini założycielka Grupy Socjologii Dzieciństwa i Młodzieży (GSIA), zarzuciła, że PAS mówi o dziecku uniwersalnym, które zawsze się zachowuje tak samo oraz że dla dziecka naturalne jest kochać rodziców. Twierdzi, że obrona PAS opiera się między innymi na pokoleniowej strukturze hierarchicznej przecinającej się z hierarchią płci, a specjalistów uprawnia do przywrócenia androcentrycznego porządku hierarchicznego, oraz że przeciwnicy PAS postrzegają go jako fałszywy seksistowski syndrom służący jedynie osiągnięciu pewnych celów sądowych. Ad vocem cytat z artykuł RTVE: "Ludzie lub grupy, które zaprzeczają przemocy ze względu na płeć lub uważają, że kobiety doświadczają takiej samej przemocy jak mężczyźni, często popierają istnienie PAS. Osoby lub organizacje, które twierdzą, że przemoc ze względu na płeć istnieje i że systematycznie krzywdzi kobiety, podkreślają, że PAS jest tylko wymysłem mającym na celu zdyskredytowanie kobiet."
Miguel Lorente Acosta, profesor medycyny prawnej na Uniwersytecie w Granadzie i delegat rządu ds. przemocy ze względu na płeć w latach 2008-2011, przedstawił PAS jako strategię między innymi łączącą mit kobiety istoty perwersyjnej i złej z historyczno-prawną figurą ojca jako dobrego ojca rodziny, oraz jako wiecznie mutujący się koncept, element składniowy przemocy w stosunku do kobiet, chłopców i dziewczynek, który dla osiągnięcia celu przywrócenia tradycyjnych ról kobiet i mężczyzn oraz patriarchatu będzie zmieniać nazwę nieskończoną ilość razy.
Soledad Andrés Gómez, profesor psychologii rozwojowej i edukacyjnej na Uniwersytecie w Alcalá, odniosła się do teorii przywiązania J. Bowlby, wspominając jedynie konieczność istnienia jednej figury odniesienia dla dziecka, matki lub jej substytutu. Niezrozumiałe jest dlaczego powołała się jedynie na jedną figurę, skoro autor teorii, Bowlby wskazywał, że dla prawidłowego rozwoju dziecka niezbędne są dwie osoby, które mają zapewnić spełnienie różnych potrzeb, a ich funkcje to funkcja bezpieczeństwa oraz funkcja poznawcza.
Koalicja PSOE z Podemos przyjęła przy znacznym poparciu opozycji w pierwszej połowie 2021 roku ustawę organiczną o kompleksowej ochronie dzieci i młodzieży przed przemocą. Irracjonalnie jedyną partią, która od samego początku wypowiadała się racjonalnie na temat alienacji rodzicielskiej był VOX. Chciał włączyć Syndrom Alienacji Rodzicielskiej do przepisów regulujących procesy sądowe, w których rozstrzygane są kwestie władzy rodzicielskiej i opieki nad nieletnimi. Politycy tego ugrupowania opowiadali się również za przeznaczeniem środków pieniężnych na wsparcie kontynuacji badań syndromu. Tak zwaną "Ustawę Rhodes" ("Ley Rhodes") nazwano na cześć brytyjsko hiszpańskiego pianisty Jamesa Rhodesa, ofiary wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie. Dlaczego gabinet Pedro Sánchez zdecydował się afirmować nowe normy prawne nazwiskiem artysty, mniej lub bardziej zasłużonego na polu walki z pedofilią, wystawiając mu za życia pomnik mentalny, abstrahując od jego powiązań towarzyskich z elitą polityczną Hiszpanii z Pablo Iglesias na czele. Warto w tym miejscu się zastanowić, dlaczego ustawodawca nie szukał ofiar pedofilii w Hiszpanii. Odpowiedzi może być kilka. Zdaniem wielu komentatorów koalicja PSOE-Podemos potrzebowała herosa, którego tłumy będą czcić. Euforyczna reakcja samego zainteresowanego na nowo przyjęte prawo miała przykryć indolencje rządzących oraz odwrócić uwagę od problemu przemocy psychicznej w stosunku do dzieci. W opinii ekspertów rządzący, przy założeniu ich dobrych intencji, stworzyli kolejne złe prawo, i to w kwestii tak wrażliwej, jak ochrona dzieci, komplikując przy tym jeszcze bardziej i tak już trudną sytuację nieletnich. Ustawa już na etapie prac legislacyjnych wzbudzała wiele kontrowersji, podobnie jak osoba Irene Montero (minister ds. równości, jedna z autorek ustawy). Montero, w trakcie wysłuchania przed Komisją ds. Równości odnosząc się do proponowanych przez jej resort zmian, stwierdziła, że "kryteria bez naukowego poparcia, takie jak Syndrom Alienacji Rodzicielskiej, nie mogą być brane pod uwagę w wymiarze feministycznej sprawiedliwości w naszym kraju", po chwili dodając, że konieczna jest "ścisła ostrożność" wobec tego rzekomego syndromu PAS, ponieważ przyczynia się do "bezkarności za formy przemocy wobec dzieci - przemocy na tle seksualnym ze strony ojców, a z matek czyni przestępcę¨, na koniec dodając, że to jest ¨nieakceptowalne dla feministycznego rządu". Jeszcze większy dysonans do całej sytuacji wywołała wypowiedź Ione Belarra (druga z autorek ustawy, minister praw socjalnych i Agendy 2030), która na forum parlamentu, w uzasadnieniu potrzeby wprowadzenia nowej ustawy winą za wszystkie nieszczęścia małoletnich - obarczyła fałszywy syndrom alienacji rodzicielskiej, określając go mianem symbolu pedofili w kościele katolickim i ogłaszając tym samym kres nienaukowej macho etykietki ( PAS).
Najbardziej sporne artykuły nowego prawa dotyczącego ochrony dzieci. Komentarz.
Art. 11 pkt 3: "Władze publiczne podejmą niezbędne kroki, aby zapobiec uwzględnianiu teoretycznych podejść lub kryteriów bez wsparcia naukowego, które zakładają ingerencję lub manipulację ze strony dorosłych, takich jak tzw. syndrom alienacji rodzicielskiej." Ustawodawca postawił niezłomny dogmat prawny. Alienacja rodzicielska ani żadna inna forma manipulacji wolną wolą dziecka przez rodziców nie istnieje, ani istnieć nie może. Dlatego też nie ma potrzeby, aby nauka się w to mieszała. Kwestionowanie dogmatu jest zakazane. Tego rodzaju rozwiązanie prawne jest niespotykane w żadnym innym prawie demokratycznym. Legislator nie precyzuje na czym dokładnie hiszpańskie prawodawstwo oparło swoje stwierdzenie, że alienacja rodzicielska nie ma naukowego oparcia, ani co czyni jakiekolwiek przeciwne teorie błędnymi. Jorge Guerra González, hiszpański profesor, adwokat dziecięcy i kurator rodzinny w Niemczech, zajmujący się problematyką alienacji rodzicielskiej, podkreśla, że w swoich szerokich badaniach i doświadczeniu nigdy nie natknął się na żadne teorie, które na przykład naukowo udowadniałyby, że niemożliwe jest, aby ojciec lub matka wpływali na dzieci pozostające pod ich opieką, lub że negatywna manipulacja prowadząca do nienawiści wobec drugiego rodzica nie miałaby wpływu na rozwój i przyszłość dziecka. Jeśli jednak syndrom ten jest uważany w Hiszpanii za nieistniejący, a więc nieistotny, to rzeczą fundamentalną byłoby poinformować społeczeństwo, co stało za decyzją ustawodawców, by zadać sobie tyle trudu i stworzyć artykuł prawny specjalnie po to, by zakazać powoływania się na niego sędziom, prokuratorom czy adwokatom, pod rygorem sankcji karnych. Jeżeli rzeczywiście to było intencją ustawodawcy, to jest to formalne potwierdzenie, że faktycznie syndrom ten istnieje, jest realny i jest postrzegany jako zagrożenie dla polityki rządu i dlatego nie należy o nim wspominać.
Art. 11 pkt 1 stanowi, że "dziewczęta, chłopcy i młodociani będą wysłuchani z wszelkimi gwarancjami i bez ograniczeń wiekowych (...)". Chyba że wykażą jakiekolwiek symptomy manipulacji wskazujące na zakazany syndrom - w tym przypadku stracą prawo do bycia wysłuchanymi, a wykwalifikowani specjaliści nie przeprowadzą żadnych testów psychologicznych w celu określenia ich stanu emocjonalnego lub sytuacji domowej, w jakiej się znajdują.
Dodatkowo, zgodnie z art. 11 pkt 2 "Zapewnione zostanie odpowiednie przygotowanie i specjalizacja profesjonalistów, metodologii i przestrzeni w celu zagwarantowania, że odebranie zeznań od pokrzywdzonych dzieci będzie przeprowadzane z rygorem, taktem i szacunkiem. Szczególna uwaga zostanie zwrócona na szkolenie zawodowe, metodologie i dostosowanie otoczenia do słuchania ofiar we wczesnym wieku." To prawo nie mogłoby być bardziej odległe od rzeczywistości. Dzieci, które poddawane są badaniom jako ofiary lub świadkowie przemocy domowej w Hiszpanii, jak pokazuje praktyka są przesłuchiwane przez państwowych psychologów sądowych. Ci psychologowie sądowi nie są niezależnymi specjalistami z dużym doświadczeniem i gruntownym wykształceniem, lecz urzędnikami państwowymi, wyszkolonymi przez skrajnie feministyczne instytucje anty-męskie, które są politycznie zachęcane do propagowania idei, że mężczyźni są agresywni i niebezpieczni. Tak więc każde dziecko, które wchodzi do pokoju na rozmowę z ich perspektywy z założenia jest ofiarą swojego ojca i żadna kontr-teoria nie istnieje w takich przypadkach. Metodologia najczęściej stosowana w tego typu badaniach to półstrukturalny wywiad, który nie daje żadnej możliwości udowodnienia, jak prawdziwa była pierwsza i jedyna wersja udzielonej odpowiedzi. Dzięki temu cały wywiad może składać się z kłamstw, które nie tylko zostaną prawnie usankcjonowane, ale też nigdy nie zostaną wykryte. Wykrycie kłamstw w większości przypadków nie jest celem wywiadu, ani intencją osoby przeprowadzającej wywiad. Jedynym marginesem błędu, jaki mają psychologowie sądowi jest ich własny osąd osobisty.
Podsumowując ten artykuł ustawy, można postawić tezę, że ustawodawca osiągnął dwa cele: niemożność wykrycia zjawiska alienacji rodzicielskiej i co się z tym łączy, ofiary zostały skazane na całkowity brak pomocy ze strony instytucji państwa. Potwierdzeniem tego faktu, jest tak zwana specustawa z dnia 2 czerwca 2021 roku, która do wcześniej przytoczonych tutaj regulacji, czyni wręcz niemożliwą pomoc ofiarom PAS. Wprowadza ona natychmiastową utratę wszelkiego kontaktu z dziećmi dla rodzica, wobec którego toczy się śledztwo w sprawie przemocy: "Nie zostanie ustanowiony reżim odwiedzin czy pobytów, a jeżeli istnieje, ulega zawieszeniu, w stosunku do rodzica, wobec którego toczy się postępowanie karne wszczęte z powodu zagrożenia życia, nietykalności fizycznej, wolności, nietykalności cielesnej lub wolności seksualnej i nietykalności cielesnej drugiego małżonka lub ich dzieci. Nie będzie on również miał zastosowania, jeżeli organ sądowy stwierdzi, na podstawie argumentacji stron i przedstawionych dowodów, istnienie uzasadnionych przesłanek wskazujących na przemoc domową lub przemoc ze względu na płeć” (…) Jednakże organ sądowy może ustanowić system odwiedzin, komunikacji lub pobytu w orzeczeniu opartym na najlepszym interesie małoletniego lub na woli, życzeniach i preferencjach starszej osoby niepełnosprawnej potrzebującej wsparcia oraz po dokonaniu oceny sytuacji w zakresie stosunków między rodzicami a dziećmi." Oznacza to, że nowy art. 94 kodeksu karnego nakłada na sędziego “automatyzm odmowy” udzielenia lub zawieszenia widzeń ze względu na sam fakt złożenia skargi na przemoc wobec jednego rodzica przeciwko drugiemu. Do tej pory decyzja o systemie komunikacji i widzeń pozostawała w gestii sędziego po ocenie okoliczności oraz zbadaniu zasadności skargi i nie była narzucona prawnie. Przepis ten nie tylko jest niezgodny z hiszpańską Konstytucją, ale podważa uniwersalną zasadę prawa rzymskiego domniemania niewinności i godzi w niezawisłość sędziów. Według przewodniczącej sekcji prawa rodzinnego Izby Adwokackiej w Madrycie, Any Clary Belío, nowy przepis nie pozostawia prawie żadnego marginesu dla sędziego, czy zawieszenie jest właściwe, czy nie, bo ustawodawca wyręcza Sąd wprowadzając automatyzm decyzji. (...) “To niefortunna reforma, ponieważ eliminuje swobodę decyzyjną sędziów, jeśli chodzi o orzekanie w bardzo złożonej rzeczywistości", zauważa Natalia Velilla, sędzia pierwszej instancji w Sądzie Rodzinnym i Ochrony Dzieci nr 7 w Móstoles, w Madrycie. W rzeczywistości oznacza to, że nawet jeśli postępowanie karne zostanie ostatecznie zamknięte, dzieci będą pozbawione kontaktu z rodzicem, w sprawie którego toczy się dochodzenie, przez cały czas jego trwania, co przy aktualnym rytmie pracy organów sądowych w Hiszpanii oznacza w najlepszym wypadku rok, ale najczęściej są to cztery lata. Zaniepokojenie co do konsekwencji psychologicznych tego prawa tak oto wyraził José Luis Sariego Morillo, prawnik rodzinny z prawie 30 letnim stażem, były doradca Naczelnej Rady Sądownictwa (CGPJ) w zakresie przeciwdziałania aktom przemocy wobec kobiet, dzieci i innej przemocy domowej: "Obawiam się, że panie polityk, które stanęły na mównicy i powiedziały, że nie ma znaczenia, że dzieci powinny zostać pozbawione przez kilka miesięcy, lat, kontaktu z jednym z rodziców, podczas gdy niewinność tej osoby jest udowadniana, nie wzięły pod uwagę szkód emocjonalnych i psychologicznych, jakie wyrządzi to dzieciom dotkniętym tego rodzaju procedurami inkwizycyjnymi”. Jak zostało to wykazane w badaniach Europejskiego Instytutu na rzecz Interesu Dziecka w Brukseli, przeciętne postrzeganie czasu przez dziecko znacznie różni się od tego, w jaki sposób dorośli postrzegają czas i zależy ono od wieku dziecka. W odczuciu dziecka oddzielonego od swojego rodzica, odczuwany przez nie czas rozłąki wynosi przykładowo dla dziecka w wieku 1-3 lat, 1 dzień rozłąki odczuwa jako 1 miesiąc, 12 dni jako rok. Dzieci w wieku 4-6 lat odczuwają 2 tygodnie odseparowania od rodzica jako 4 miesiące. Aby prawidłowo się rozwijać, dziecko potrzebuje wytworzyć tak zwany bezpieczny styl przywiązania ze swoim opiekunem, a to możliwe jest tylko wtedy, kiedy jego opiekunowie są przewidywalni, reagują na jego naglące potrzeby a przede wszystkim kiedy są obecni w czasie i przestrzeni, w której rozwija się życie dziecka. Czynniki te decydują o rozwoju emocjonalnym dziecka. Wpływają na to, jakie dziecko będzie tworzyło przyszłe związki i na jego sposób postrzegania świata jako miejsca bezpiecznego, a siebie, jako wartościowej jego części. Brak stałego bezpiecznego kontaktu z rodzicem może wyrządzić długotrwała krzywdę, której nie będzie łatwo naprawić, a w skrajnych przypadkach dochodzi do nieodwracalnych zmian w psychice dziecka. Takie konkluzje w świecie naukowym znane są już od połowy lat pięćdziesiątych XX wieku, dzięki pracy nad przywiązaniem i więzią z rodzicami autorstwa John’a Bowlby, ojca teorii przywiązania.
Podsumowując tak zwany pakiet praw o kompleksowej ochronie dzieci i młodzieży przed przemocą, to wbrew twierdzeniu Ustawodawcy, nowe prawo nie jest kompleksową i multidyscyplinarną regulacją ochrony należnej nieletnim. Przeciwnie, można przyjąć tezę, że dziecko, jako najsłabsze ogniwo społeczne, zostało upolitycznione; zamiast być chronione, zostało sprowadzone do funkcji przedmiotu, a priorytet nadano ideologii lub słowami ustawodawcy, feministycznej sprawiedliwości.
Konkluzja
Tak jak don Kichot walczył z wiatrakami uznanymi za potwory, tak feminizm w Hiszpanii napędzany jest nie tyle poczuciem nierówności, co antymęskim resentymentem. Zamiast reagować na indywidualne niesprawiedliwości osób, konstruuje się system abstrakcyjny z góry definiujący przyjaciela i wroga. W publicznym przekazie uderza ideologiczny bełkot "systemowy", a słowa takie jak "równość", "seksizm", "rasizm", "homofobia" pozostają zbiorem pustych słów, gdyż nie wiadomo dokąd legislator zmierza i co gorsza jaki jest przedmiot jego walki z dyskryminacją. Rządzący już tak się w swojej narracji pogubili, że choć gotowi by byli oddać sprawiedliwość kobietom, to nie zauważyli, że walczący o prawa kobiet nie mówili o władzy czy sprawiedliwości, o płci czy karierze, autonomii czy szczęściu, ale o obydwu tych rzeczach naraz. Hiszpańskie elity polityczne przyjęły aksjomat, że istniejące w rzeczywistości różnice między płciami, mimo zlikwidowania struktur prawnych nierówności, nie stanowią dowodu bogactwa światów, lecz są empirycznym potwierdzeniem opresji. Emancypacja z patriarchatu ma być bowiem totalna, nie może zatrzymać się w sferze publicznej równych praw, ma definiować mężczyzn jako opresyjnych z definicji. Rządzący posługując się dyskursami, starając się narzucić je innym i zawłaszczyć reguły debaty publicznej, stygmatyzując przy tym inny język w przestrzeni publicznej i prywatnej jako nielegitymowany, czyniąc inne dyskursy intelektualnie i moralnie nagannymi, później prawnie zakazanymi, wreszcie niemożliwymi już dłużej nawet do pomyślenia, by wreszcie "wygasić" je w świadomości społecznej. To zjawisko świetnie jest opisane w Orwellowskim Roku 1984. Najlepszym odzwierciedleniem tej polityki jest zakaz używania terminu alienacji rodzicielskiej. Po co pytać i się zastanawiać, jakie rozwiązania prawne będą najlepsze dla dziecka, kiedy lepiej jest je narażać na ideologiczne manipulacje ich tak zwanych rzeczników. Dzieci i ojcowie w tym równaniu są problemem a nie szansą, ale przede wszystkim jest to katastrofa dla kolejnych pokoleń okaleczonych emocjonalnie dzieci. Nie ma tematu, nie ma rzetelnej eksperckiej debaty publicznej, a problem narasta. Konkludując tradycyjny ideał umiłowania wiedzy dla wiedzy, oparty o Arystotelesowskie pojęcie prawdy, ustępuje w Hiszpanii pod naporem otwarcie politycznego zadania, jakim, zgodnie z Marksistowskim zawołaniem, stało się nie tyle zrozumienie świata, co jego przekształcenie.
© Wszystkie prawa zastrzeżone Jakub de Chyży
The book can be purchased in Szkoła Główna Służby Pożarniczej and in Akademia Pożarnicza.